Pewnego dnia na placu zabaw:
Fabian bawił się w piaskownicy. Zbudował zamek i fosę, poustawiał rząd kasztanów, które pełniły rolę najeźdźców, którzy chcieli opanować jego zamek. Chłopiec odpierał atak, obsypując kasztany piaskiem, który był jego bronią. Na brzegu piaskownicy siedziała jego mama, która upomniała go:
– Fabian, nie syp piaskiem.
– Ale, mamo, ja powstrzymuje atak.
– To powstrzymuj inaczej, bo zaraz obsypiesz dzieci.
– Ja muszę piaskiem! Tak się bawię.
– Fabian, mówię ci, przestań sypać piaskiem, bo zaraz nasypiesz komuś do oczu!
– Chcę sypać, będę sypał – odpowiada zdenerwowany chłopiec, jednocześnie wykonując zamaszysty rzut garścią piachu. Mama postanowiła wykorzystać tę sytuację do odegrania sceny. Chwyciła się za oko i krzyknęła:
– Ałaaaa! Moje oko! Nasypałeś mi do oka piachu i teraz nic nie widzę!
Przerażony chłopiec popłakał się, podbiegł do mamy i powiedział:
– Mamusiu, przepraszam, nie chciałem. Czy już widzisz?
– Nie, nic nie widzę.
– Daj ci pocałuję to oko. Czy już widzisz? Boli cię jeszcze?
– Nic nie widzę i bardzo mnie boli – odparła mama.
Zrezygnowany, zapłakany chłopiec usiadł w piaskownicy i jęknął:
– Zepsułem oko mojej mamusi!
Jego płacz przerodził się w szloch. Mama kontynuowała przedstawienie:
– Tak cię przecież prosiłam, żebyś nie sypał. Spójrz, co narobiłeś.
Kiedy stan chłopca zbliżał się do histerii, mama łaskawie oznajmiła:
– O, już lepiej. Piasek wypłynął. Już odzyskałam wzrok.
Rozradowany Fabian podbiegł do mamy, by ją przytulić, ale ona odsunęła się i surowym tonem zapytała:
– Nie będziesz już więcej sypał piaskiem?
– Nie będę. Obiecuję.
Mama przytuliła Fabiana. Chłopiec zaproponował, by poszli się bawić w gdzieś indziej, bo stracił ochotę na zabawę w zamek.
Czym jest szantaż emocjonalny? To manipulacja, mająca na celu wywołanie w dziecku poczucia winy za swój czyn. Przykład Fabiana pokazuje, że ten sposób wpływania na zachowanie dziecka jest skuteczny i przynosi natychmiastowy efekt. Pozwala rodzicowi odzyskać kontrolę w sytuacji, gdy nie potrafi zapanować nad nią w inny sposób. Nie jest on jednak właściwą metodą wychowawczą. Uzyskujemy pożądane zachowanie dziecka “tu i teraz”, jednak długofalowe konsekwencje takiej manipulacji, przynoszą wyłącznie szkody. Po pierwsze, wywołując u dziecka poczucie winy, obniżamy jego samoocenę i budujemy w nim przekonanie, że jest złą osobą. Po drugie, wymuszanie na dzieciach określonych postaw, upośledza ich własną zdolność do oceny sytuacji i podejmowania decyzji. Co więcej, stosując szantaż emocjonalny, nie uczymy dziecka prawdziwej przyczyny, dla której oczekujemy od niego określonych zachowań. I wreszcie, poprzez własny przykład uczymy dzieci stosowania szantażu jako metody osiągnięcia celu, co prawdopodobnie prędko zwróci się przeciwko nam samym. Szantaż emocjonalny to nie tylko odgrywanie roli ofiary. To również wyliczanie wszystkich osób, które nie byłyby zadowolone z zachowania dziecka: Jakby babcia Jola zobaczyła, co ty tu wyprawiasz, to na pewno nie byłbyś już jej ukochanym wnusiem, A Bozia patrzy z góry i jest jej przykro, że tak się zachowujesz, Mikołaj patrzy, kręci głowa i szykuje Ci rózgę.
Szantaż to również szachowanie naszymi uczuciami do dziecka i uzależnianie ich od jego zachowania: Kocham moją uśmiechnięta córeczkę, a nie taką beksę. Dzieci, które dbają o porządek są najbardziej kochane.
Wypowiadanie takich komunikatów, to umacnianie w dziecku błędnego przeświadczenia, że uczucia i akceptacja zależą od posłuszeństwa, a robienie czegokolwiek po swojemu jest czymś złym. To groźny zamach na poczucie własnej wartości i pewności siebie u naszego dziecka.
Co powinna była zrobić mama Fabiana? Powiedzieć mu prawdę. Sypanie piaskiem niesie ryzyko obsypania innych dzieci. Zachęcić go do poszukiwania satysfakcjonującego rozwiązania problemu, poprzez zadanie pytania: “Co możemy zrobić w tej sytuacji, jak myślisz?” A może zamiast protekcjonalnego moralizowania, pouczania i zakazywania, mama przemówiłaby głosem króla zamku: “W moim królestwie wieją silne wiatry, które rozwiewają twoją broń, rycerzu! Aby pokonać najeźdźców, musisz wykazać się sprytem i sypać bardziej z bliska i koniecznie w tamtą stronę”, wskazując kierunek, gdzie akurat nie bawią się inne dzieci.
Mama mogła nawet… pozwolić Fabianowi ponieść naturalne konsekwencje swoich czynów, czyli … obsypać piaskiem inne dziecko. Zaobserwować jego naturalną reakcję, dać mu szansę zareagować w sytuacji społecznej, przeprosić. Dzieci potrafią rozwiązywać konflikty między sobą, bez ingerencji rodziców. Interwencję zarezerwujmy zatem dla sytuacji realnego zagrożenia bezpieczeństwa, własnego lub cudzych dzieci. Nauka płynąca z ponoszenia naturalnych konsekwencji własnych czynów, to bezcenna lekcja prawdziwego życia, bez wypaczania wizji świata i nieuzasadnionego wpędzania dziecka w poczucie winy i lęku przed rozczarowaniem wszystkich świętych i cioci Bożenki ze Szczecina.
Dzieci wciąż napotykają zakazy. W domu nie krzyczymy, w przedszkolu nie biegamy, a tu mamy przykład … w piaskownicy nie sypiemy piaskiem! A może warto byłoby zrezygnować z roli cenzora i wspólnie z dzieckiem wypracować zasady, które zadowolą wszystkich? Powtarzając za bohaterami bajki “Psi Patrol‘, przecież “nie ma problemu, którego nie rozwiążemy!”
Manipulacja, szantaż, zastraszanie – to nie są właściwe metody wychowawcze. Choć pozwalają nam wymusić na dzieciach natychmiastowe posłuszeństwo, w perspektywie czasu stanowią zagrożenie dla ich samooceny i naszej więzi z nimi.
Rodzicu, możesz użyć swojej władzy, siły, uciec się do manipulacji, by dziecko zachowało się w danej sytuacji tak, jak ty sobie życzysz. Ale możesz również, wspólnie z dzieckiem, odnaleźć rozwiązanie, które zadowoli obie strony. Wówczas nikt nie będzie przegrany!