Wychowanie dziecka to trudny i złożony proces. A w tym procesie, niezwykle ważne jest, żeby nie robić niczego na siłę. Nie możemy zmuszać naszych dzieci do jedzenia, mycia zębów, czesania włosów, wyłączenia bajki czy dzielenia się, bo to nigdy nie jest właściwą metodą. Od pokoleń, powtarzamy jak mantrę, że “dziecko ma się słuchać”, tyle tylko, że …to nieprawda! Czy jeśli dziecko będzie posłuszne i bez cienia sprzeciwu ubierze się i uczesze włosy, będziemy mogli odetchnąć z ulgą i powiedzieć “udało się”? Niestety, niekoniecznie. To zależy od faktu, jakim kosztem to osiągamy. Jeśli wymaga to od nas uciekania się do krzyku, gróźb, kar, przekupstwa, to … nie, nie udało się. Prawdą jest, że istnieją dzieci, z którymi to wszystko przychodzi łatwiej. Nie mają problemu z wykonywaniem poleceń i chętnie się podporządkowują … Ale, co z innymi dziećmi? Czy nie ma na nie sposobu? Oczywiście, że jest, tylko jego znalezienie wymaga dużo więcej trudu. Powtarzając za psycholog Gosią Stańczyk “Gramy takimi kartami, jakie przypadły nam w rozdaniu!” Zmuszanie czy wydawanie poleceń po prostu źle działa na nasze dzieci, zawsze w odpowiedzi słyszymy “Nie!”. “ – Obcinamy paznokcie! – Nie!” , “ – Idziemy do domu!” – Nie!”. Skoro polecenia i nakazy przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych, musimy szukać innych sposobów. Wychowanie dziecka, to nieustanne poszukiwanie sposobów. My również stale ich poszukujemy, robimy sobie z nich ściągi, którymi teraz dzielimy się z Wami. Tekst jest inspirowany narzędziami Pozytywnej Dyscypliny.
Na początku, przeczytaj, wydrukuj i przyczep na lodówkę nasz Czarodziejski Klucz Uniwersalny – zestaw uniwersalnych strategii, pasujących do każdego problemu. Narzędzie, które pozwala nam ustalić ramowy plan działania antykryzysowego.
- Znajdź odpowiedni moment na rozmowę i działanie. Nie działaj na gorąco, gdy Tobą i dzieckiem targają emocje. Ochłoń. Zrób sobie przerwę (policz do 17, czekaj z reakcją, nie mów). Kiedy jesteśmy zdenerwowani, część mózgu odpowiedzialna za racjonalnie myślenie jest wyłączona. Pomóż dziecku się uspokoić w taki sposób, jaki na nie działa (przytulenie, wyrażenie zrozumienia “Zezłościłeś się?”, milczenie i bycie obok – bądź obok. Poczekaj na odpowiedni moment, cytując psycholog Joannę Kalembkę (www.edukowisko.pl) “ulewa nie jest dobrym momentem na naprawę dachu”. Jednak wieczorem, gdy emocje opadną, należy odnieść się w rozmowie do zaistniałej sytuacji. Można w delikatny sposób zacząć tak: “Chcę Wam coś powiedzieć. Czy możecie / posłuchać? Jak się czułeś, gdy dziś się to wydarzyło? Czy widzisz jakieś rozwiązanie w tej sytuacji?”. Rozmowa w nieodpowiednim momencie, pod wpływem emocji, może skutkować zaostrzeniem sytuacji, dolać oliwy do ognia. Przecież w złości, mówimy rzeczy, których wcale nie myślimy!
- Rozmowa to nie kazanie. Kiedy już czujecie się gotowi na rozmowę, nie zapominaj o tym, że Ty i dziecko bierzecie w niej udział na równych zasadach. Każde z was ma prawo wyrazić swoje zdanie i zostać wysłuchane. Nie może wyglądać tak, że Ty mówisz a dziecko ma słuchać i przytakiwać. Zachęć dziecko do tego, by mówiło. Nie bagatelizuj uczuć i punktu widzenia dziecka. “Oj tam, to nic” nie pomaga, bo wtedy lekceważysz jego problemy, traktujesz je jak głupoty i błahostki. Dla Twojego dziecka, urwane ucho ukochanego misia to problem na miarę urwanego lusterka w Twoim nowym aucie lub urwanej ostatniej cyfry na wygranym kuponie Lotto!
- Dostarczaj dziecku języka. Ono bardzo by chciało wyjaśnić Ci, że krzyczy, bo czuje frustrację z powodu zawalenia się wieży, w której budowę włożyło masę wysiłku. Tyle, że … jest małe i nie potrafi. W uproszczeniu w momencie narodzin mózg dziecka stanowi zaledwie 25% mózgu dorosłego. Dziecko często nie ma pojęcia, dlaczego tak się zachowuje. Zrozum dziecko oraz nazwij emocje, które przeżywa: “Jesteś zły, bo zawaliła się Twoja wieża” i to da nam dużą szansę, że następnym razem, dziecko powie: “Jestem zła, bo zawaliła się moja wieża.”zamiast “Jesteś głupia i nie kocham cię!”. Kiedy dziecko poczuje się zrozumiane, odetchnie, uspokoi się i otworzy na współpracę.
- Metoda: jeden gest / jedno słowo. To nie tak, że im więcej się nagadasz, tym więcej z tego dotrze do dziecka i wpłynie na jego zachowanie. Jest wręcz odwrotnie: im mniej “dziamdziania”, tym lepiej. Zamiast “setny raz tłumaczyć”, że pęka Ci głowa, gdy dziecko piszczy, ustalcie hasło lub gest, który przypomni mu o tym, że należy zejść o kilka tonów niżej. Bo ono prawdopodobnie nie robi tego specjalnie, tylko się zapomniało w ferworze zabawy. Może słowo “bębenki” odnoszące się do tych w uszach lub gest obniżania dłoni jak suwaka głośności? Dzieci czasem uodparniają się na rodzicielskie “dziamdzianie”. To tak, jak z mieszkaniem przy torach kolejowych – z czasem przestajesz słyszeć przejeżdzające pociągi.
- Nie gderaj, tylko działaj. Zamiast rozwodzić się nad potencjalnymi konsekwencjami zrzucenia wazonu z półki, zabieraj ten wazon i odwróć uwagę dziecka od całej sprawy! Pogadajcie o tym na zimno, przed spaniem lub przy kolacji, bo ten moment nie jest dobry na kazania i wykłady. W Pozytywnej Dyscyplinie funkcjonuje powiedzenie, że jeśli coś mówimy 3 razy i to nie działa – to nie zadziała nigdy, trzeba zmienić klucz.
- Zrezygnuj z wydawania poleceń. Możesz zastąpić polecenie pytaniem, po to, by dziecko miało poczucie, że jego zachowanie wynika z jego własnej decyzji, a nie nakazu. Zamiast powiedzieć: “Siadaj na krześle!”, zapytaj “Jak będzie Ci wygodnie podczas czesania?”. Przydatnym narzędziem Pozytywnej Dyscypliny są “Pytania pełne ciekawości“, czyli takie, które zachęcają dzieci do szukania odpowiedzi, wyciągnięcia wniosków, odnajdywania rozwiązań. (“Co się stało?” “Jak myślisz dlaczego tak się stało? Co możesz zrobić następnym razem?”). P.S. Jeśli decydujesz się na wydanie polecenia, po pierwsze zrezygnuj z surowego tonu, na rzecz serdecznego. Mów życzliwie i spokojnie. To kolejne błędne przeświadczenie, że gdy powiemy coś głośniej lub surowiej, to osiągniemy lepszy efekt. Przeciwnie, zwiększa to dystans i sprowadza relację do hierarchii w wojsku “rozkaz-wykonać”. Surowość i krzyk wywołuje u dziecka opór i zachęca je do podjęcia walki, co utrudnia osiągnięcie celu. Po drugie, polecenie nie może być ogólne i abstrakcyjne (typu “Bądź grzeczny!” “Siądź porządnie”), tylko konkretne i szczegółowe (“W bibliotece, rozmawiamy cicho”, “Przy jedzeniu, siedzimy przy stole, siedzimy na pupie”).
- Ucz dziecko przez własny przykład, zamiast mówić mu, co ma zrobić. Modeluj zachowanie dziecka, poprzez naśladowanie Ciebie. Przykładowo, zamiast powiedzieć “Posprzątaj w swoim pokoju”, wypracuj ten nawyk stopniowo, zgodnie ze schematem: Ty sprzątasz – dziecko się przygląda, Ty sprzątasz – dziecko pomaga, dziecko sprząta – Ty pomagasz, dziecko – sprząta – Ty się przyglądasz. Nasz ulubiony przykład to słynne “Dzień dobry” czy “Dziękuję” – na które przychodzi czas i pora, Twoje dziecko też zacznie się witać, jeśli dasz dobry przykład.
- Daj dziecku wybór. Nie stawiaj go w sytuacji, gdy czuje się przyparte do muru – wtedy jest duża szansa na sprzeciw dziecka. Zamiast powiedzieć “Załóż getry”, zapytaj: “Które getry założysz? Różowe czy zielone? Chcesz sama wybrać?” Pamiętaj, by uszanować jego wybór i nie podważać go. Unikaj manipulacji, dając do wyboru te getry, które Ty chcesz, żeby Twoje dziecko założyło i getry, których najbardziej nie lubi. Wtedy ograniczony wybór nie zadziała. Pogódź się z faktem, że nigdy nie założy tych fioletowych w kropki za dwie stówy, bo ich nie lubi.
- Mów prawdę. Nie oszukuj, że pobranie krwi nic nie boli, a Ty wychodzisz tylko na chwilkę do pracy. “Tak, pobranie krwi boli, moment wkłucia boli, potem już przestaje. Ja też tego nie lubię, dlatego odwracam wzrok” . Bądź szczera i autentyczna, a nie będziesz musiała kombinować za każdym razem, gdy chcesz je skłonić do czegoś, na co nie ma ochoty. Nigdy nie wycofuj się z danego słowa i dotrzymuj złożonych dziecku obietnic.
- Przepraszaj i przyznawaj się do błędów. Jeśli postąpiłaś niewłaściwie wobec dziecka, przeproś je. Jeśli sprawiłaś mu ból czyszcząc mu nos na siłę w imię wyższej konieczności, zaakceptuj jego płacz i złość, bo ma do nich prawo. Okaż mu należne zrozumienie i wsparcie :“Wiem, że to było nieprzyjemne. Rozumiem, że się zezłościłeś. Kocham Cię. Przepraszam, że zrobiłam to na siłę, ale musiałam wyczyścić Ci nos, żebyś mógł oddychać”. Dziecko ma prawo poczuć w takiej sytuacji frustrację, zezłościć się i wyrazić to tak, jak potrafi (płacz, krzyk, agresja). A my, rodzice, musimy zaopiekować się tymi emocjami, zamiast krytykować lub karać dziecko za ich manifestowanie.
- Wyjaśniaj dziecku dlaczego wymagasz od niego konkretnych zachowań. Zamiast “Załóż buty, albo pójdziesz do domu” powiedz “Nie mogę się zgodzić na chodzenie boso po parku, bo w trawie są szkła”.
- Zapewnij, że wierzysz w możliwości dziecka i to, że da radę. Nie zniechęcaj go do podejmowania wyzwań słowami “Zaraz stąd spadniesz, zaraz się przewrócisz, to dla ciebie za wysoko, ty nie umiesz się wspinać na takie ścianki, itp”. Jeśli kierujesz się troską o bezpieczeństwo dziecka, asekuruj je, zamiast zniechęcać. Jeśli nie jest to możliwe (np. nie dasz rady utrzymać dziecka na śliskim, stromym zejściu z górki), nie mów “Ty nie dasz rady tędy zejść” tylko “Nie możemy zejść tą drogą, bo JA nie dam rady cię tu utrzymać”.
- Nie krytykuj dziecka, gdy popełni błąd. Unikaj tekstów: “A nie mówiłam” lub “Dobrze ci tak, sam się o to prosiłeś”. Okaż łagodność i wyrozumiałość, bo błędy są czymś pozytywnym – okazją do nauki. Zaśpiewajcie razem piosenkę “Hurra! Błąd” i pogadajcie o tym, czego ten błąd Was nauczył. Wiemy, że takie podejście. to pewna nowość. Na przykład w szkole, wytykamy błędy zaznaczając je na czerwono i obniżając za nie ocenę. Tymczasem, pora zacząć celebrować błędy!
- Odpuść kontrolę. Uwierz, że im bardziej starasz się dziecko do czegoś zmusić, tym większy rodzi to opór i zmniejsza szansę na powodzenie. Odpuść, wyluzuj, pogódź się z tym, że nie będzie zawsze tak, jak sobie wymarzyłaś. Zmień swoje oczekiwania. Nie tak ważny jest efekt “tu i teraz”, co efekt długofalowy. Nieważne, że Twoja córka nie pójdzie na akademię w dwóch warkoczach, ale to, że nie znienawidzi czesania. Nieważne, że dziś zje tylko dwie łyżki krupniku na obiad, ale że będzie miała pozytywny, niezaburzony stosunek do jedzenia. Nie chodzi o to, by dziś wygrać bitwę, tylko w dalszej perspektywie – nie przegrać wojny. Pozostawienie dziecku przestrzeni na własne decyzje sprawi, że będziesz miała z nim lepszą relację i dzięki temu – większy wpływ na swoje dziecko. Kontrola rodzi bunt!
- Pokaż swoją ludzką twarz. Nie jesteś zimnym posągiem, stojącym na straży ładu i porządku. Jesteś człowiekiem, który ma własne uczucia. Podziel się nimi z dzieckiem, jak z przyjacielem. Wyjaśnij mu, że za Twoimi wymaganiami stoi miłość i troska. “Bardzo się martwię, gdy nie chcesz wziąć lekarstwa, bo zależy mi na tym, byś szybko wyzdrowiał”. “Boję się o twoje włosy, gdy widzę coraz więcej kołtunów, których nie pozwalasz mi rozczesać”, “Obawiam się o twoje zdrowie, gdy prosisz mnie o wyjście bez czapki w mroźny dzień”. Podziel się z dzieckiem swoimi trudnościami: “Mam problem. Chciałabym dobrze dbać o twoje zdrowie, ale nie potrafię cię przekonać do jedzenia warzyw”. Nawiąż z dzieckiem nić porozumienia poprzez dzielenie się swoim doświadczeniem. “A wiesz, że kiedy ja byłam dzieckiem, nie chciałam smarkać nosa?” lub “Rozumiem, że nie lubisz mycia głowy, bo ja w dzieciństwie też nie cierpiałam, gdy piana wpadała mi do oczu”. Daj dziecku do zrozumienia, że nie gracie w przeciwnych drużynach, tylko stanowicie jedną drużynę, która musi wspólnie zmierzyć się z problemem.
- Postaw siebie na miejscu dziecka. Pozytywna Dyscyplina zachęca do tego, by okazać dziecku empatię i zrozumienie dla jego uczuć. Nawet jeśli czujesz, że rozumiesz, co ono przeżywa w danej chwili, to musisz mu jasno zakomunikować, że dobrze wiesz o co mu chodzi. Wyraź to słowami, niech ma pewność, że rodzic je rozumie. “Wiem, że jest ci smutno z powodu zgubienia zabawki. Wiem, że rozczesanie kołtuna jest nieprzyjemne i cię boli”. Okaż dziecku, że dla Ciebie ta sytuacja też nie jest komfortowa “Ja też marzę o tym, by słodycze nie były niezdrowe i można by było jeść je do woli”. Trudno w przekonywujący sposób wyrazić zrozumienie dla dziecka, gdy … nie do końca je rozumiemy. Warto wtedy “wejść w buty dziecka” i wyobrazić sobie podobną sytuację w świecie spraw dorosłych. Jak się czujemy, gdy ktoś wpycha się przed nas w kolejkę? Albo przywłaszcza sobie naszą rzecz wbrew naszej woli? Gdy zamykają knajpę w chwili, gdy zabawa dopiero się rozkręca? Lub gdy inni oczekują od nas profesjonalizmu i opanowania w sytuacji, gdy właśnie dowiedzieliśmy się o chorobie kogoś bliskiego? Okazanie zrozumienia dla uczuć dziecka, otwiera nam drogę do współpracy. “Rozumiem, że jesteś niezadowolona. Ja też bym była, gdyby ktoś mi popsuł budowlę, w którą włożyłam tyle pracy”. Można powiedzieć: “Widzę, że jest Ci przykro”. A czasem wystarczy potakiwać i słuchać, nie musimy spieszyć z patentem! Możemy słuchać, słuchać, słuchać. Zupełnie odwrotny efekt przynosi zaprzeczanie uczuciom dziecka i bagatelizowanie problemu: “No, już, wszystko dobrze, nic się nie stało, nie ma o co płakać, to tylko zamek z piasku”. Taka postawa zamyka nam drogę do porozumienia z dzieckiem.
- Poproś o pomoc … dziecko! Przyznaj, że pomoc i współpraca ze strony dziecka jest Ci potrzebna: “Może ty możesz mi coś doradzić? Co mam zrobić w tej sytuacji? Widzisz jakieś rozwiązanie?”. Zaproszenie dziecka do współpracy sprawia, że czuje się ono ważne i dowodzi, że liczysz się z jego zdaniem, szanujesz jego uczucia i punkt widzenia. Niezmiernie ważne jest to, byś nie odrzucała i nie krytykowała sugestii dziecka, jakkolwiek wydawałyby Ci się one niedorzeczne. Nawet jeśli z góry wiesz, że pomysł dziecka się nie sprawdzi, daj mu szansę go wypróbować i wyciągnąć wnioski. Nie okazuj satysfakcji, gdy okaże się, że miałaś rację a dziecko nie. Unikaj zdań typu “A nie mówiłam?”.Pozwól dziecku doświadczyć naturalnych konsekwencji swoich decyzji i działań, bo to najlepsza okazja do nauki. Niejednokrotnie, pomysły i rozwiązania proponowane przez Twoje dziecko okażą się strzałem w dziesiątkę i będziesz musiała przyznać, że sama byś na to nie wpadła. Ale pamiętaj, że nie ważne kto miał racje, czyj to był pomysł… ważne, że wspólnie znaleźliście rozwiązanie problemu.
- Gdy chcesz skłonić do czegoś dziecko, odwołuj się do historyjek o podobnej tematyce.Wymyśl jakąś adekwatną opowieść z morałem o Tobie, gdy byłaś mała i nie chciałaś nosić czapki. Opowiedz bajkę o lisku, który podbierał innym zwierzątkom zabawki. A może wygrzebiesz coś pasującego w naszym Regale z bajkami? Osadź Wasz problem w jakimś czarodziejskim kontekście. Może wymyślicie magiczne zaklęcie, które sprawi, że obcinanie paznokci staje się przyjemniejsze? A może wasze trudności to nic innego, jak fascynujące wyzwanie i przygoda w Krainie Snu? Może Wasz problem to wyzwanie, a Wy jesteście superbohaterami? Kto sobie nie poradzi? Wy? Nic z tych rzeczy! Odwołaj się do ulubionej bajki dziecka. Może spróbujecie zrobić to “jako ninja” lub “nie ma problemu, którego nie rozwiążecie”? A może zaśpiewacie o tym piosenkę?
- Rozbrój dziecko humorem. Zrób śmieszną minę, moduluj głos, wciel się w rolę, zaśpiewaj piosenkę. powiedz rymowankę, udawaj fajtłapę. Dziecko chętniej posłucha Panny Skarpetki, która pięknie prosi o założenie na stópkę, niż nadętej mamy prawiącej o wpływie zimnych stóp na układ immunologiczny lub kategorycznie nie życzy sobie fochów i koniec dyskusji. To pomaga zdjąć napięcie z całej sytuacji i rozluźnić atmosferę.
- Dodaj cukru do cytryny. Czasami nasze dziecko musi się zmierzyć z czymś, co nie jest przyjemne (czesanie kołtuna, pobieranie krwi, czyszczenie nosa). Nie zaprzeczaj, temu, że rzeczywiście nie są to przyjemne czynności. Uświadom dziecku, że są konieczne i wyjaśnij dlaczego. Zaproponuj “osłodzenie” tej trudnej sytuacji: “Jak mogę ci to umilić? Co by ci poprawiło humor? Co mogę zrobić, żeby było Ci łatwiej? “.
- “Zważ” winę dziecka. Czy na pewno jest niegrzeczne? Czy koniecznie musisz skłonić je do zmiany zachowania? Warto położyć postępki Twojego dziecka na “wadze” i zastanowić się, czy niechęć do jedzenia lub upór w doborze ubrań to taka sama “niegrzeczność”, jak sypanie dzieci piaskiem lub deptanie kwiatów w klombie? Co jest niedopuszczalnym łamaniem zasad społecznych, a co manifestacją autonomii i własnego zdania? To pierwsze wymaga reakcji rodzica, drugie – jest rozwojowym i pożądanym zjawiskiem. Nie możesz dać przyzwolenia na łamanie zasad panujących w społeczeństwie (przemoc, robienie krzywdy, niszczenie lub zabieranie cudzej własności), jednak to nie to samo, co niepodporządkowanie Twoim oczekiwaniom (wszystko ma być zjedzone, włóż getry w kropki, baw się cichutko i spokojnie). Pamiętaj, że w dorosłym życiu, determinacja, pewność siebie i posiadanie własnego zdania to pożądane cechy. Nie próbuj siłą zmieniać temperamentu dziecka. Nie zmuszaj go do podporządkowania, za cenę złamania jego poczucia własnej wartości.
- Rozmawiaj o dziecku, tylko gdy ono nie słyszy! Nie omawiaj zachowania swojego dziecka z innymi ludźmi w jego obecności. Pomyśl, że dziecko czuje się wówczas tak jak jakby jego przyjaciel wyjawił komuś innemu jego sekret i jawnie go obgadywał. Nie “skarż” na dziecko tacie czy cioci, bo to odbije się niekorzystnie na jego zaufaniu do Ciebie ( “Wiesz, Danka, moja córka ostatnio w ogóle nie chce myć zębów” ). Przytaczanie na forum historii z udziałem dziecka, skutkuje u niego poczuciem zażenowania i działa jak “samospełniająca się przepowiednia”. Dlatego, że Twoje dziecko słyszy na swój temat: “Zosia nie chce myć zębów” i “grzecznie” stosuje się do tej prawdy o sobie. Nie krytykuj, nie szydź, nie zawstydzaj dziecka publicznie! Wyobraź sobie, co czułoby Twoje dziecko, gdyby rówieśnicy mówili, że nie odrabia lekcji, że nie umie dobrze łapać piłki, nie sika na nocnik. Uznałabyś to za dręczenie. Nie pozwól mu czuć się podobnie z powodu Twojego postępowania.
- Narzędzia. Internet obfituje w rozmaite narzędzia dydaktyczne, przydatne w procesie wychowania, które wprowadzają elementy zabawy. Książeczki edukacyjne, karty pracy, historyjki interaktywne, bajki terapeutyczne, fiszki, dramy, piosenki, kukiełki, pacynki. Kreatywni autorzy też mają dzieci i też mierzą się z problemami, więc na pewno ktoś już wymyślił coś na Waszą bolączkę. Wielu przydatnych narzędzi dostarcza Pozytywna Dyscyplina. Możesz również stworzyć Wasze własne narzędzia. Wymyśl rymowankę dotyczącą Waszego problemu, tak jak nasz wierszyk o myciu głowy lub rymowanka o czesaniu. A może z Waszym problemem mierzą się bohaterowie którejś z lubianych przez Was bajek?
- Fala miłości. Jakąkolwiek obierzesz strategię rozwiązania problemu, upewnij się że w swoich działaniach dajesz dziecku jasny przekaz, że je kochasz. “Kocham Cię zawsze, gdy się śmiejesz i gdy się złościsz. Kocham Cię, taką / takim jakim jesteś“. Przefiltruj swoje działania i wypowiedzi pod kątem tego, czy przypadkiem nie mogą zostać przez dziecko zinterpretowane jako “mama mnie nie kocha”. W każdej sekundzie, dziecko buduje przekonania o sobie, o rodzinie, o świecie na podstawie tego co obserwuje. Jeśli masz surową mnie i krzyczysz to co myśli o sobie Twoje dziecko? “Jestem zły, niegrzeczny, mama jest miła/tata jest miły, tylko wtedy, gdy wszystko mi się udaje.” Właśnie te problemy, kłótnie, awantury są jak sztorm na morzu Waszej relacji. Pamiętaj, by podczas tego sztormu nie być lodowatym wichrem krytyki, agresji i walki. Bądź ogromną falą miłości, która zalewa dziecko. Tak wielką i silną falą, której nie powstrzyma ani płacz, ani krzyk, ani gryzienie czy tupanie nogami. Kochasz i już. Zawsze. Bezwarunkowo. Nie ważne co zrobi i co powie. Kochasz.
- Nie od razu, miła, nie od razu …Nie oczekuj, że dziecko natychmiast pojmie to, co do niego mówisz i od momentu rozmowy na temat, już nigdy nie popełni błędu. Błędy to okazja do nauki. Nauka wymaga czasu. Wyrobienie nawyku musi potrwać. Czy Ty po pierwszym wykładzie w szkole jazdy potrafiłaś prowadzić auto? Czy po przeczytaniu podręcznika rodzicielskiego, już nigdy nie popełniłaś błędu wychowawczego? Nie oczekuj, że po jednorazowym zwróceniu uwagi, dziecko natychmiast zmieni swoje postępowanie. Nie pokładaj zbytnich nadziei w “umawiamy się, że od teraz…”. Czy zdarzyło Ci się kiedyś stracić kontrolę nad swoimi nerwami wobec dziecka? Pewnie obiecałaś sobie, że to się nigdy więcej nie powtórzy. I zgaduję, że byłaś wtedy szczerze przekonana, że to był ten ostatni raz. I domyślam się, że nie był. Znam to doskonale. Bo sukces osiągamy małymi krokami. I każdy z tych kroków sam w sobie jest sukcesem, więc zasługuje na bycie docenionym i dostrzeżonym. Potrzeba czasu, by oswoić się z myślą o zmianie i wyrobić pożądane nawyki. Nie oczekuj od dziecka (ani od siebie), że już powinniście to umieć, wiedzieć, bezbłędnie stosować. Doceniaj każdy najmniejszy krok do przodu, bo to najlepsza motywacja do dalszej pracy. Powiedz do dziecka: “Wiem, jakie to było trudne, ile cię kosztowało wysiłku”. Nie krytykuj, że wciąż nie jest idealnie. Nie susz mu głowy, ile jeszcze brakuje do celu. Zamiast skupiać się na podnoszeniu poprzeczki i efekcie, obniżaj własne wymagania i doceniaj postępujący proces.
- Próbowałam wszystkiego i nic nie działa. Niemożliwe. Jeśli, mimo rozlicznych prób, problem pozostaje nierozwiązany, to nie oznacza, że rozwiązanie nie istnieje, tylko, że Ty go jeszcze nie znalazłaś. Spróbuj jeszcze raz. Jeszcze dwieście razy. Szukaj. Testuj. Pytaj. Czytaj. Obserwuj. Nie waż się poddać!
- Wdech – wydech, przetrwaj. A jednak. Czasem Twój cel jest nieosiągalny. Nie uda się. Przynajmniej nie tym razem. Nie zje tej rybki w sosie szpinakowym, choćbyś uciekła się do najcięższych gróźb, kar, szantaży czy nawet przemocy. Nie przestanie sypać innych dzieci w piaskownicy, choćbyś użyła homeryckich porównań w opisie dyskomfortu posiadania piasku w oczach. Możesz wylądować na żółtym pasku w serwisie informacyjnym, możesz wyrwać sobie wszystkie włosy, możesz nieodwracalnie zepsuć atmosferę i relację z dzieckiem. Ale możesz też odpuścić i … przetrwać. Możesz ułatwić sobie tę sztukę surwiwalu, gotując rosół zamiast rybki lub wybierając na spacer inne miejsce, niż piaskownica. Włącz detektor potencjalnych trudności: jeśli Twoje dziecko za każdym razem robi scenę w supermarkecie, jedź bez niego lub zrób zakupy online z dostawą. Jeśli w maju upiera się przy śniegowcach, wynieś je na strych, gdy nie patrzy (na litość boską, śniegowce, nie dziecko!). Zachowania dziecka często wynikają z konieczności zaspokojenia jakichś potrzeb. Jeśli sposób w jaki to robią wywołuje Twój sprzeciw – umożliw mu inny, akceptowalny sposób. Jeśli masz dość skakania po łóżku, zabierz je do parku trampolin. Jeśli maluje po ścianach, rozwiń folię między drzewami w plenerze. Jeśli chlapie się w sedesie, napuść mu wody do wanny lub weź je na basen. Kombinuj. Przetrwaj. Jeśli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej! (W. Churchill).
- Odwróć wzrok od rysy na szkle! Czy przez zarysowaną szybę, da się podziwiać piękno krajobrazu? Owszem, jeśli patrzymy w kierunku miejsca, gdzie szkło jest gładkie, zamiast skupiać wzrok na rysie. Skupiaj się na tym, co Twoje dziecko zrobiło dobrze. Na sytuacjach, które poszły idealnie. Jeśli Twoje dziecko stoi w drzwiach, gotowe do wyjścia w jednym bucie, pochwal go za to, że założyło prawy but, zamiast ganić za brak lewego. Odpuść już sobie to gderanie, włóż mu w locie ten nieszczęsny lewy but i biegnijcie na spacer, zanim zajdzie Wam słońce. Bo macie przed sobą dobry dzień! A Ty jesteś dobrym rodzicem i masz dobre dziecko. Jest dobrze. Czy naprawdę nie dostrzegasz tego, jak jest dobrze?