Pewnego razu na placu zabaw:
Kilkuletnia Zosia usilnie próbowała wspiąć się na sznurkową pajęczynę. Przyglądała się temu jej babcia.
– Zosia, złaź stamtąd bo spadniesz.
– Chcę się wspiąć tam na górę.
– Zejdź, bo to dla ciebie za wysoko. To zabawa dla starszych dzieci. Jesteś za mała.
– Pomóż mi, babciu.
– Powiedziałam, zejdź. Jak się nie słuchasz, to więcej nie przyjdziesz na plac.
Zapłakana Zosia oddaliła się od sznurkowej atrakcji.
Dzieci chętnie sprawdzają się w nowych rzeczach, z entuzjazmem podejmują wyzwania. Nie czują strachu związanego z zagrożeniem. Na straży ich bezpieczeństwa stoją dorośli. Granica pomiędzy troską o bezpieczeństwo, a blokowaniem rozwoju i zniechęcaniem do podejmowania ryzyka, jest niezwykle cienka. Przypomnę przysłowie „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz”. Powiedziałabym raczej: jak podejmiesz wyzwanie, to się nauczysz, a ja będę obok ciebie. Warto zachęcać dziecko do starań i zapewniać o swoim wsparciu. Może przy pomocy rymowanki:
Kto podejmie to wyzwanie, wielkie brawa wnet dostanie!
Komunikaty, które Zosia otrzymała od swojej babci, można sparafrazować w następujący sposób: jeśli podejmiesz staranie, dostaniesz karę. Jesteś niewystarczająco dobra, by podołać temu zadaniu. Inne dzieci dają radę, a ty nie dasz. Nie sprawdzaj się, bo to się źle skończy. Innymi słowy: podejmowanie starań jest czymś złym. Po usłyszeniu takich komunikatów kilkukrotnie w sytuacjach podejmowania wyzwania, by nabyć nowych umiejętności, dziecko w końcu dojdzie do wniosku, że nie warto się starać, bo i tak nie da rady. Co gorsza, wywnioskuje, że jest gorsze, mniej zdolne, do niczego się nie nadaje. Podobny mechanizm zadziała w przypadku komunikatów takich jak: to dla ciebie za trudne, ty nie potrafisz biegać tak szybko, jak ci chłopcy, przewrócisz się na tym rowerze, nie dasz rady, nie umiesz grać w tę grę.
Wypowiadając takie słowa, kierujemy się troską o bezpieczeństwo dziecka. To zrozumiałe. Jednak lepszym rozwiązaniem będzie włożenie wysiłku w pomoc, asekurowanie, upraszczanie zadania, zamiast zniechęcanie dziecka do jego wykonania. Babcia Zosi mogła podać dziewczynce rękę, podsadzić ją, podtrzymać, stanąć pod sznurkami, by ją złapać w razie upadku. Mogła powiedzieć: “Zosiu, jestem obok. Pomyśl i zdecyduj, czy chcesz wejść na tę siatkę. Jeśli potrzebujesz mojej pomocy, śmiało poproś!” Babcia powinna pozwolić wnuczce, by podjęła decyzję i oszacowała swoje możliwości samodzielnie. W przypadku, gdyby dziewczynka zachwiała się lub ześlizgnęła, babcia, stojąc tuż obok, miałaby możliwość asekurowania jej i uchronienia przed upadkiem. W razie niepowodzenia, mogłaby pocieszyć Zosię słowami: “Czasem tak się zdarza, że coś nam się nie udaje. To tak, jak przy jedzeniu, raz się zachlapiemy, a innym razem nie! Wszystko jest w porządku, przytul się do mnie”. Można posiłkować się motywującymi cytatami z ulubionych bajek, np:
“Ćwicz mądrze, będziesz mistrzem” (“Tygrysek Daniel”)
A skoro jesteśmy przy bajkach… znasz bajkę o “Złotowłosej i Trzech Niedźwiadkach”? Twoje dziecko jest jak Złotowłosa, która próbuje owsianki z trzech misek, by wybrać tę idealną. Dziewczynka bezbłędnie ocenia po pierwszym kęsie, która owsianka jest dla niej odpowiednia. Podobnie, dziecko jest w stanie natychmiast ocenić, czy dane zadanie jest w zasięgu jego możliwości. Ile razy byłeś zaskoczony, że doskonale poradziło sobie z czymś, co w Twoim mniemaniu go przerośnie?
Kiedy w poradniku lub artykule spotkasz się ze stwierdzeniami takimi jak „należy wspierać rozwój samodzielności dziecka, doceniać jego próby, zachęcać do przełamywania strachu, dopingować w zdobywaniu nowych umiejętności”, przypomnij sobie historię Zosi. I koniecznie przeczytaj wiersz Juliana Tuwima „Skakanka” nawiązujący do przysłowia “żeby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała”, którego fragment (akurat ten prozą), przytaczam jako podsumowanie tego tekstu :
A ja znam może dwadzieścia innych kózek, co od rana do wieczora skakały i zdrowe są, i wesołe, i nic im się nie stało, i dalej skaczą! Grunt, żeby się nie bać! Tak skakać, żeby się nic nie stało.