Babeczka z chilli, czyli …o przeklinaniu

Nie wolno przeklinać! 

A ja, na przykład, przeklinam. Nie mogę powiedzieć, żeby brakowało mi słów. Nie mam problemów z płynnym sformułowaniem wypowiedzi, nie potrzebuję dwóch sylab pauzy. Dlaczego, zatem, przeklinam? Bo żadne, ale to żadne słowo w naszym pięknym języku nie pasuje mi czasem w mojej wypowiedzi tak idealnie, jak wulgaryzm. Niemniej, większą częsć moich rozmówców stanowią tacy, którym to chilli w czekoladzie zwyczajnie psuje smak. Dlatego na co dzień staram się korzystać z zasobów języka tak, jak pan Miodek przykazał. Żeby wszystkim smakowało. 

Co innego, gdy przeklinamy w sposób niekontrolowany. W chwili zagrożenia, wściekłości, silnego stresu, odruchowo miotamy wulgaryzmami. Zastanawiałeś się, dlaczego? Dlaczego w silnych emocjach nasze usta przemawiają albo ewangelią, albo rynsztokiem? Winny jest nasz mózg – cwaniak. Podrzuca nam słowa umiejscowione na pierwszej z brzegu półce, czyli te, najmocniej nacechowane emocjonalnie. To tyle, w temacie dorosłych. A dlaczego dzieci przeklinają? Czy one też mają na pierwszej półce przekleństwa? O, nie, nie. One świadomie, z mozołem, przeszukują półki swojego mózgu-cwaniaczka, by zabłysnąć siarczystym piorunem w idealnym kontekście sytuacyjnym. Moje niespełna dwuletnie, nieokiełznane brzemię, po zaliczeniu gleby oznajmiało z dumą, że zrobiło „o Jezus”. Ale, o zgrozo i hańbo, na gniazdko elektryczne mówiło … „kur*a mać”. Taką oto nazwę usłyszał bowiem z ust swojej matki (która to, taka elokwentna?), gdy postanowił wetknąć do niego palec. No dobra, przyznam, ubawiłam się po pachy, gdy z przejęciem opowiadał, wskazując paluszkiem, jakiego odkrycia dokonał w ścianie. Ale nie było mi już do śmiechu, gdy dostrzegł identyczną atrakcję w ścianie w sklepie z ubrankami, gdy kupowaliśmy rękawiczki. Nie pomógł fakt, że syn powtarzał słowo dotąd, aż dorosły je wypowiedział, by mieć pewność, że został dobrze zrozumiany. Ale wstyd. 

Wstydziłeś się kiedyś za swoje przeklinające dziecko? A może śmiałeś się do rozpuku, gdy mówiło tak w domu, a wściekłeś na nie, gdy zaprezentowało tę umiejętność przy ludziach?

A powinieneś je pochwalić. I być z niego dumny. Bo pięknie się rozwija. Pięknie poznaje nowe słowa i właściwie ich używa. Chłonie język jak gąbka, nie trzeba go uczyć, wystarczy, że nawet przypadkowo usłyszy. Zuch dziecko! I brawo dla Ciebie, bo jesteś dla niego autorytetem i chce Cię naśladować. Fajnie, nie? 

Rodzicu, dziadku, ciociu, panie majster … nie przeklinaj przy dziecku! Nosz, kur*a mać, potem tyle razy mu się powtarza, że nie wolno przeklinać, a do niego nie dociera. I ch**.

Katarzyna Rybaniec