Zjedz mięso, a ziemniaki zostaw, czyli rzecz o priorytetach

W salonie piętrzą się rozsypane zabawki, kosz na śmieci rywalizuje z koszem na pranie o miano najbardziej przepełnionego, rozmrożone mięso woła „ugotuj mnie”, mąż woła „ugotuj mi”, dziecko woła „nie chce mięska”, a drugie woła … Stop, cicho! Drugie coś woła, ale trudno mi usłyszeć w natłoku tych wszystkich spraw. Ono woła: „Mamo, pobaw się ze mną”. I stają mi przed oczyma łzy Karolinki nad talerzem ukochanych buraczków, których nie może już zmieścić, bo zapchała się ziemniakami. I widzę w sobie mamę, która pada na pysk, bo zapchała się pracą, praniem, sprzątaniem i gotowaniem, nie zostawiając sobie miejsca, na … wartościowy czas z dzieckiem.  Czytaj więcej

Między “Ł” a “E”.

Rozpadam się na kawałki i składam ponownie w sumę wszystkich wyrzutów sumienia. Kocham? Nie ma dnia, żebym nie wspominała z rozrzewnieniem swojego normalnego życia, swojej nieograniczonej wolności, swojej troski wyłącznie o samą siebie. Nie ma dnia, w którym nie muszę z czegoś zrezygnować wyłącznie dlatego, że mam dzieci. Nie dorosłam do roli matki? Czy to normalne, że bardzo wyraźnie widzę to wszystko, co macierzyństwo mi odebrało? Czytaj więcej

Dzień Świstaka

Wiem, że moje emocje wiszą w powietrzu w salonie i utrudniają domownikom swobodne oddychanie. Wiem, że muszę posłuchać dobrych rad: „Odpocznij. Zrób coś dla siebie. Odpuść sobie trochę. Naładuj akumulatory” lub poważnie przerazić się groźbami: „Oni czują Twoje emocje i będą znerwicowani. Nie możesz być ciągle kłębkiem nerwów, bo dzieci będą takie same”. No dobrze… a ma ktoś pomysł, jak to zrobić? Czytaj więcej