W macierzyństwie, piękne są tylko chwile…

Jako jeszcze niematka, byłam pewna, że najtrudniejsza w macierzyństwie jest ciężka praca. Nieprzespane noce, noszenie na rękach, prasowanie ciuchów, gotowanie zupek. Ta słynna zimna kawa, obiad na kolację i publiczność na sedesie. Ewentualnie histeria o lizaka na podłodze marketu. To jest nic! Najtrudniejsza jest miłość. Tak silna, że aż boli w środku. Tak ciężka, że aż zgina kręgosłup. Nagle całe zło tego świata, które dotąd zdawało się istnieć tylko na żółtym pasku w wiadomościach, staje się realnym zagrożeniem. A życie przestaje być przywilejem i staje się służbą. Przestaje być naszą własnością, przeobrażając się w misję. Nagle zdejmujesz nogę z gazu, jadąc sama w aucie, bo nie możesz sobie pozwolić na to, by Cię zabrakło. Czytaj więcej

Między “Ł” a “E”.

Rozpadam się na kawałki i składam ponownie w sumę wszystkich wyrzutów sumienia. Kocham? Nie ma dnia, żebym nie wspominała z rozrzewnieniem swojego normalnego życia, swojej nieograniczonej wolności, swojej troski wyłącznie o samą siebie. Nie ma dnia, w którym nie muszę z czegoś zrezygnować wyłącznie dlatego, że mam dzieci. Nie dorosłam do roli matki? Czy to normalne, że bardzo wyraźnie widzę to wszystko, co macierzyństwo mi odebrało? Czytaj więcej