To kwestia organizacji …
Co tam, że jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się obudzić dzieci w odpowiednim momencie. Okazuje się, bowiem, że granica między „za wcześnie” a „za późno” leży gdzieś w obrębie jednej minuty, jeszcze nie odkryłam, która to chwila. Co tam, że naszykowałam po trzy zestawy ubrań do wyboru, kiedy wszystkie są takie beznadziejne. Spoko, da się załatwić, naszykowaliśmy wspólnie dzień wcześniej, wieczorem. Ale … te ubrania były przecież ładne wieczorem, a nazajutrz, w świetle dziennym … no sorry, jednak nie. Nie dziwi mnie zbytnio fakt, że zgodny chór wyśpiewuje rano litanię błagalną: „mamo, możemy dziś nie iść do przedszkola? ”, by tuż za chwilę, na moją odmowę, zareagować harmonijnym zawodzeniem. Totalne zdumienie wywołała u mnie natomiast sytuacja, gdy siłą rozpędu, zapytali o to samo w sobotę rano, a ja radośnie wykrzyknęłam „tak, możecie nie iść” i otrzymałam w odpowiedzi identyczne zawodzenie, bo oni jednak tak bardzo chcieliby pójść do przedszkola. Mój młody trzyma niezły poziom, bo jest przedszkolakiem od dwóch tygodni, a zdążył w tym czasie już dwa razy być chory. Nie marnuje czasu, może idzie na rekord? Czytaj więcej