
Zastanawiałeś się kiedyś, w jaki sposób Twoje dziecko odbiera komunikaty, które do niego kierujesz? Dla nas, dorosłych, oczywistym wydaje się znaczenie polecenia: “uspokój się” lub “nie dyskutuj”. Dziecko nie odczytuje ich tak, jak my. Jest to związane z etapami rozwoju mózgu człowieka w danym wieku. Dzieci nie rozumieją metafor, ironii czy pytań retorycznych, więc odbierają je dosłownie. Dlatego, na pytanie “Oszalałeś?”, z przekonaniem odpowiedzą, że nie, a na pełne politowania “Ile ty masz lat?”, udzielą zgodnej z prawdą odpowiedzi. Nie zrozumieją rzuconego złowrogim tonem “Zachowuj się” lub “Siądź porządnie”, bo to dla nich zbyt ogólne i abstrakcyjne pojęcia. Poczują frustrację, gdy skwitujemy ich nieszczęście słowami “nic się nie stało” lub “nie ma powodu do płaczu”.
Tu kryje się odpowiedź na pytanie rodziców “Dlaczego moje dziecko mnie nie słucha?” lub “Dlaczego nic do niego nie dociera?”. Nie rozumiejąc komunikatu, dzieci wybierają kilka możliwych strategii: puszczają go mimo uszu, zaprzeczają, traktują jako żart, zdezorientowane zamykają się w sobie, z bezsilności wybuchają płaczem lub … działają na przekór. I w każdym przypadku, rodzi się w nich przekonanie: “Robię coś źle i do tego jestem niewystarczająco mądry, by zrozumieć, co”.
Zebrane poniżej przykłady, to powtarzane od pokoleń wypowiedzi, które dobrze pamiętamy z dzieciństwa, gdy padały z ust naszych rodziców. Dziś sami kierujemy je do własnych dzieci, ze zdziwieniem obserwując, że, niczym “groch o ścianę”, nie przynoszą spodziewanych efektów.
Przedstawiamy nasz INDEKS ZWROTÓW ZAKAZANYCH.
Lista jest długa, trudno byłoby ją spamiętać, dlatego postanowiłyśmy przemówić ustami dziecka i udzielić w jego imieniu rozbrajającej odpowiedzi, która uświadomi Ci, dlaczego te komunikaty są nietrafione. Wyposażyłyśmy nasze “hipotetyczne dziecko” w wiedzę i zasób słów osoby dorosłej, przy zachowaniu dziecięcej logiki, by łatwiej było Ci wczuć się w jego rolę.
GDYBY TWOJE DZIECKO BYŁO O 20 LAT STARSZE, ZAPEWNE ODPOWIEDZIAŁOBY CI TAK:
1. Gdy mijasz się z prawdą lub wciskasz dziecku kit.
Ty nigdy mnie nie słuchasz!
Jak to nigdy? Tylko wtedy, gdy nie zgadzam się z tym, co do mnie mówisz.
Ty zawsze musisz zrobić po swojemu!
Nie zawsze, tylko wtedy, gdy nie odpowiada mi “po twojemu”.
Jak się spóźnię, to będzie twoja wina.
Raczej wina twojego braku organizacji i przewidywania potencjalnych problemów.
Jesteś niegrzeczny/niedobry.
Jeśli już, to nie jestem, tylko aktualnie zachowuję się niegrzecznie/niedobrze. I nazwałbym to raczej “niezgodnie z twoimi oczekiwaniami”.
Nie dotykaj psa, ty się boisz psów. Pewnie zaraz cię ugryzie.
Ja wiem lepiej, czego się boję. A ty zdajesz się wiedzieć lepiej nawet co planuje pies! Może po prostu uświadom mnie o ryzyku i twoich obawach.
Jesteś za mały.
Doprawdy? To patrz! Tylko w razie czego, łap mnie!
Ręka ci uschnie, język ci odpadnie, nos ci urośnie, zostanie ci taka mina.
Przecież to bzdury, takie rzeczy się nie dzieją!
Nic się nie stało.
Jak to nie? Przewróciłem się, nie widziałaś tego?
Już nie boli.
Nieprawda, wciąż boli.
Nie ma powodu do płaczu/nerwów/złości.
Jest. Zburzyła mi się wieża, a była dla mnie ważna i teraz muszę ją budować od nowa, a to dużo roboty.
Nie ma o co płakać.
Jest. Bardzo chciałem bawić się tym autem, a ten chłopiec mi go zabrał i nikt nie stanął po mojej stronie, więc jest mi bardzo przykro.
Bozia się pogniewa.
A to ty ją znasz? To ona jednak nie kocha dzieci? Nie jest po to, żeby nam pomagać?
Mikołaj przyniesie Ci rózgę.
To on też nie jest dobry dla dzieci? Po co mi ta rózga? No, nie! Nie mów, że przynosi kija do bicia dzieci! Obrzydziłaś mi Boże Narodzenie.
Babcia/ciocia/pani w przedszkolu, złapałyby się za głowę gdyby zobaczyła, co wyprawiasz!
No co ty, przecież ich tu nie ma i nie widzą. Przy nich, na pewno bym tego nie zrobił, ale przy tobie mogę, bo czuję się pewnie i bezpiecznie i wiem, że akceptujesz mnie bezwarunkowo.
Zabierze cię pan/dziad/diabeł/policjant.
To ja nie jestem bezpieczny? Trzeba się bać obcych ludzi? Policjanci są źli i zabierają dzieci? Diabły chodzą po ziemi?
Dzieci będą się z ciebie śmiać.
Jestem śmieszny? A to źle? To wszystkie inne dzieci wiedzą, jak właściwie się zachowywać, a tylko ja nie wiem?Jestem inny? Gorszy?
Znając ciebie, zaraz się wywalisz.
A ile kilometrów już w życiu przebiegłem i się nie wywaliłem?
Chłopcom nie wypada tak robić.
O, szkoda. Żałuję, zatem, że nie jestem dziewczynką. Swoją drogą dziwne, że jedna płeć może coś robić, a druga nie. (Podchodzi mi to pod dyskryminację).
Chłopaki nie płaczą.
Ja jestem chłopakiem. I płaczę.
2. Gdy wymagasz niemożliwego.
Uspokój się!
Łatwo powiedzieć! Ciekawe, dlaczego ty sama nie jesteś spokojna.
Nie płacz!
A co niby innego mam zrobić, gdy jest mi smutno, przykro, gdy mnie boli…
Nie smuć się!
A dlaczego? Przecież zdarzyło się coś, co mi się nie podoba.
Uśmiechnij się.
Jak mam się uśmiechać, skoro mi smutno?
Nie bój się.
Przecież nie boję się specjalnie! Możesz mnie na sto procent zapewnić, że nie ma podstaw, by się bać?
Nie wstydź się.
Oj, uwierz, chciałbym! Może okażesz mi wsparcie, bym poczuł się pewniej?
Nie histeryzuj! Nie dramatyzuj!
Nie wiem, co znaczą te słowa. Domyślam się, że chodzi o to, że płaczę. I będę płakać, bo jestem przekonany, że mam powód.
Daj mi spokój.
Nie, bo cię potrzebuję, a twoim obowiązkiem jest się mną opiekować.
Nie dyskutuj.
A jak inaczej, niż poprzez dyskusję, można osiągnąć kompromis?
Nie biegaj, nie skacz, nie siorb, nie krusz, nie mlaskaj, nie dłub, nie dotykaj…
A wytłumaczysz mi, dlaczego? I czy jest w ogóle coś, co mogę robić?
Masz zjeść! Masz usiąść! Masz wstać!
Acha… a dlaczego?
3. Gdy wypowiadasz słowa, które nic nie znaczą i są dla dziecka niezrozumiałe.
Nie, bo nie i koniec i kropka i skończmy ten temat, bez dyskusji!
O, nagadałaś się, a ja wciąż nie wiem, dlaczego nie.
Siądź/stań porządnie.
A jak to jest “porządnie”? I dlaczego, skoro tak mi jest wygodnie?
Jak Ty się zachowujesz/co to za zachowanie?
Hmm… a to nie widzisz? Biegam po pokoju/rozrzucam zabawki/płaczę/krzyczę.
Zachowuj się!
Bawimy się w chowanego?
Doigrałeś się?
…że, co?
A ty znowu swoje!
A co swoje? Czyje? Moje?
4. Gdy dziecko zrozumie cię dosłownie (czyli zgodnie z tym, jak działa jego mózg).
Ile razy mam ci powtarzać…?
Wystarczy raz, jeśli trafisz z argumentem.
Nie pyskuj.
Co to w ogóle za słowo? Czy ty mnie właśnie obrażasz? Nie mam pyska, tylko buzię.
Popatrz na siebie. Jak Ty wyglądasz!
Nie ma tu lustra. Wyglądam, jak ja, tylko brudny/zapłakany.
Mądry ty jesteś?
No, podobno tak. Tak przynajmniej mówiłaś, jak rozwiązywałem łamigłówki.
Głupi jesteś?
Nie wiem, nie potrafię tego ocenić, myślę o sobie tak, jak ty o mnie mówisz.
Szaleju się najadłeś? Pozamieniałeś się z głupim na rozum?
Nie, przysięgam. Nie przypominam sobie takiej potrawy i nie spotkałem się z żadnym “głupim”.
Odbiło Ci?
Ale, że co? Piłkę? Piętę? Czy, że beknąłem?
Oszalałeś? Zwariowałeś? Zgłupiałeś?
Nie, nic takiego mi się nie przydarzyło, jestem sobą, zobacz, to ja!
Nie popisuj się.
Nie popisuję się, nie mam długopisu i po sobie nie piszę, ja tylko kręcę się w kółko i upadam na podłogę, głośno piszcząc.
Porozmawiamy sobie w domu.
Ok, a o czym? I dlaczego nie teraz? To będzie jakaś niespodzianka? Sekret?
Jak będziesz starszy / jak dorośniesz… to zrozumiesz, to Ci wytłumaczę.
Dobrze, zaczekam, tylko że ja bym chciał wiedzieć już teraz, bo bardzo mnie to interesuje.
Głuchy jesteś? Ślepy jesteś? Nie masz rączek? Nie masz nóg? Przyrosły Ci do…?
Dlaczego o to pytasz, przecież widzisz, że nie. Widzę, słyszę, mam wszystko na miejscu i nieprzyrośnięte. Skąd taki pomysł?
Nie pajacuj.
Nie robię pajacyka. Pokazuję śmieszne rzeczy, żeby rozśmieszyć gości i pokazać, że jestem fajny.
Po kim ty taki jesteś?
Po kim? W kolejce? Tu nie ma kolejki. (Bo jeśli masz na myśli kwestie dziedziczenia cech osobowości, to jestem za mały, żeby je rozumieć, a nawet gdybym rozumiał, to nie jest pytanie do mnie.)
Ile Ty masz lat! Duże dziewczynki/duzi chłopcy tak nie robią.
Mam 6 lat. I zobacz, właśnie tak robię. Moi rówieśnicy tego nie potrafią? Szkoda mi ich.
Nie widziałam innego dziecka, które by tak robiło.
A to nic straconego, popatrz, ja właśnie tak robię! Inne dzieci mogą się ode mnie nauczyć, to łatwe.
Ja w Twoim wieku nigdy tak nie robiłam.
A to dobrze, czy źle? Chwalisz się, czy żalisz?
Dla kogo ja gotuję? Wszystko ma być zjedzone.
No dla nas gotujesz, a myślałaś, że dla kogoś innego? Dlaczego wszystko, nie wystarczy tyle, żebyśmy się najedli?
Zejdź mi z oczu.
Nie siedzę ci na oczach.
Dobrze ci tak.
Oj, niedobrze. Boli mnie.
Sam się o to prosiłeś.
Absolutnie o to nie zabiegałem, nie chciałem się uderzyć, co to, to nie!
Jak mogłaś mi to zrobić?
Coś ci zrobiłam? Myślałam, że wysypałam mąkę! Czy to cię zabolało?
Zaraz Cię stąd wyprowadzę.
Przecież potrafię sam chodzić i znam drogę do wyjścia. Tyle, że ja nie chcę jeszcze wychodzić.
Wstyd mi za ciebie.
Za mnie? Ja się potrafię sam wstydzić. Ale teraz się nie wstydzę, więc ty też nie musisz.
Wstyd Cię zabierać na plac zabaw/wstyd z Tobą przychodzić…
Wstydzisz się mnie? Przecież dobrze mnie znasz, nie jestem obcym, w domu się mnie nie wstydzisz i zachowujesz się przy mnie swobodnie. Nie rozumiem cię.
Twoja siostra tak się nie zachowuje.
To prawda. Przecież nie jest mną. A powinna?
Ty łobuzie/bekso/marudo/tchórzu!
Nie jestem łobuzem/beksą/marudą/tchórzem, tylko chłopczykiem, Frankiem, mam 4 lata i chodzę do grupy “Misiów”, (ale jeśli będziesz tak często do mnie mówić, to uwierzę, że jestem i wejdę w taką rolę).
Ty znowu płaczesz!
Zauważyłem. Miło, że ty też. Brawo.
5. Gdy dosięgasz granicy… absurdu.
Mama zrobi, bo Ty nie umiesz,nie dasz rady.
Nalegam, by jednak spróbować i chętnie skorzystam z pomocy w razie fiaska.
Ja Cię ubiorę, będzie szybciej.
I tak do osiemnastki? Aż nagle okaże się, że umiem sam?
Dzieci w twoim wieku ubierają się same.
Patrz powyżej ↑
Jak nie posprzątasz pokoju, to nie będziesz mógł obejrzeć bajki!
A co ma piernik… znaczy, pokój, do bajki? Jak nie posprzątam, to będę miał bałagan, no nie?
Nie płacz, chłopiec nie uderzył cię specjalnie i przecież przeprosił.
Doceniam, jednak wciąż niezmiennie mnie boli.
Powiem tacie…
Bo sama nie potrafisz znaleźć rozwiązania tej sytuacji. A ode mnie tego wymagasz.
W chwilach, gdy nasze emocje sięgają zenitu, gdy działamy w silnym stresie, gdy trudne emocje naszych dzieci odbierają naszemu mózgowi zdolność efektywnego działania, nie jesteśmy w stanie przeczesywać swojej pamięci w poszukiwaniu zamienników tych nietrafionych zwrotów, które są w nas zakorzenione od pokoleń. Można powiedzieć, że one cisną nam się na usta z automatu. Liczymy na to, że po zapoznaniu się z Indeksem Zwrotów Zakazanych, w kolejnej awaryjnej sytuacji wychowawczej, rodzicowi zapali się w głowie czerwona lampka, która przypomni mu, jak bardzo absurdalne są te sformułowania. Są to bowiem zwroty – zapalniki, które zamiast gasić konflikt – podgrzewają go, blokując drogę do skutecznej komunikacji z dziećmi. Warto również pamiętać, że “ulewa nie jest dobrym momentem na naprawę dachu”, czyli chwila, w której zarówno dzieckiem, jak i rodzicem, targają silne emocje, nie jest dobrym czasem na tłumaczenie, argumentowanie i dyskusje. Zdecydowanie lepsze efekty przynosi wtedy … milczenie. Obecność. Wyrażenie wsparcia i bezwarunkowej miłości. A z rozmową o trudnej sytuacji, warto się wstrzymać do momentu, gdy odzyskamy równowagę emocjonalną i dostęp do części mózgu odpowiedzialnej za racjonalne myślenie. Wiele praktycznych strategii radzenia sobie z niepożądanymi zachowaniami dzieci, znajdziecie w naszym Pęku Czarodziejskich Kluczy.