Leon w Krainie Snu

Uśmiechnięte Słoneczko leniwie ziewnęło i rozpoczęło swoją wędrówkę wśród Pastelowych Obłoczków, prosto do Krainy Snu. Na niebie umościł się Księżycowy Rogal, który dał znak Migotliwym Gwiazdkom, że czas zabłysnąć. Leon był już po kąpieli, przebrany w swoją ulubioną piżamę, przypominającą rycerską zbroję. Nadszedł czas, by położyć się do łóżka, zamknąć zmęczone oczy i jak co noc, podobnie jak Uśmiechnięte Słoneczko, udać się w wyczekiwaną podróż do Krainy Snu. Tam, w magicznym Tajemniczym Lesie, na Leona czekali już jego niezwykli przyjaciele i fascynujące przygody, z których chłopiec czerpał bezcenną wiedzę.

Leon i drzwi do zamku

Próbując otworzyć drzwi do tajemniczego Smoczego Zamku, Leon odkrywa, że wzrost i siła nie wystarczą, by pokonać trudności. Chłopiec odnajduje w sobie supermoc: poszukiwanie rozwiązań problemów i uczy się, czym jest cierpliwość.

Leon i drzwi do zamku – czytaj fragment

– A czym jest ta cierpliwość? – dopytywał zaciekawiony chłopczyk. 

– To cenna umiejętność wyczekiwania na coś, czego bardzo pragniemy. My czekamy na to, aż z gąsienic zmienimy się w motyle. Najpierw pełzamy i jesteśmy trochę brzydkie, ale z czasem, rosną nam przepiękne skrzydła i możemy latać. 

– Czekanie… – westchnął Leon. – Jak ja nie lubię czekać. 

– Rozumiem cię doskonale, Leonie – wyznał Motyl Trzepotek. – Trudno jest być cierpliwym, gdy tak bardzo pragniemy, by nasze marzenie spełniło się jak najszybciej. Ale jest pewien sposób, na to, by szybciej mijał nam czas. 

– Jaki to sposób? – dopytywał chłopiec.

– My, Motyle, zawijamy się w cieplutkie kokony, w których jest nam miło i wygodnie. Ale każdy musi wybrać swój własny sposób. Najważniejsze, by było to coś, co sprawia nam przyjemność. 

– Oczywiście! – wykrzyknął radośnie Leon. – Przecież ja to od dawna wiedziałem! Na dobrej zabawie, szybko mija czas! Muszę się w coś pobawić, w oczekiwaniu na otwarcie drzwi do Smoczego Zamku. Tylko …- chłopiec zawahał się – …w jaki sposób te wielkie drzwi się otworzą? I czy to się na pewno stanie? 

– Cóż, Leonie. Pozostaje nam tylko cierpliwie czekać, by przekonać się o tym, co się wydarzy – odparł Motyl Trzepotek. 

Pobierz bezpłatnie pełną wersję bajki formacie PDF do druku:


Leon i grzywa Pegaza

Leon wraz z przyjaciółmi wybrał się do Doliny Pegazów, by powitać nowonarodzonego członka ich rodziny. Chłopiec bardzo współczuł maleństwu, które nie mogło podziwiać piękna Tajemniczego Lasu, z powodu bujnej grzywki, która przysłaniała mu oczy. Czy Leonowi uda się pomóc pegaziątku pokonać jego strach przed wizytą u Kraba Fryzusia?

Leon i grzywa Pegaza – czytaj fragment

Zwierzęta z Tajemniczego Lasu dotarły wreszcie do Doliny Pegazów. Spodziewały się zastać tam szczęśliwą rodzinę, jednak one zdawały się być … smutne i zaniepokojone. 

Witajcie, kochane pegazy! – przemówił Bzyczek Szeptuszek. – Przemierzyliśmy Tajemniczy Las, by powitać wasze maleństwo! 

Błyszczący Galop, tata maluszka, podszedł do tłumu przybyłych gości i ze smutkiem w głosie odparł: 

Dziękujemy za waszą wizytę! Jest nam bardzo miło, że chcecie towarzyszyć nam w tej ważnej chwili. Muszę wam jednak o czymś powiedzieć. Nasz maleńki synek, urodził się niewidomy! W miejscu oczek, ma tylko bujną, długą grzywkę. Dlatego daliśmy mu na imię Grzywek.

Zwierzęta nie mogły uwierzyć własnym uszom. 

Biedne maleństwo, nie będzie mogło zobaczyć, jaki piękny jest nasz Tajemniczy Las – westchnął Motyl Trzepotek. 

Tak się czasem zdarza, że dzieci przychodzą na świat różne od reszty swojej rodziny. Ta cecha nazywa się niepełnosprawność – wyjaśnił Bzyczek Szeptuszek. – Potrzebują wówczas dużo troski i pomocy od swoich najbliższych. Jednak ich odmienność wcale nie stoi na przeszkodzie, by były szczęśliwe.                                                              

Leon spojrzał na maleńkiego Grzywka, wtulonego w swoją mamę, Podniebną Woltę. Był taki uroczy! Jego śnieżnobiała sierść połyskiwała w blasku Uśmiechniętego Słoneczka. Chłopiec podszedł bliżej, by się z nim przywitać i właśnie wtedy dostrzegł bujną, turkusową grzywkę, która opadała na czoło maleństwa i sięgała aż po chrapy.

Pobierz bezpłatnie pełną wersję bajki formacie PDF do druku:


Leon i gorzkie ziele

W poszukiwaniu lekarstwa na gorączkę i ból gardła, Leon odwiedził Skrzata Rymusia. Musiał wykazać się odwagą, by przełknąć skuteczny, choć nieprzyjemny w smaku lek – gorzkie ziele. Przy okazji odkrył przyczynę dziwnego zachowania swojego przyjaciela – Kruczka Kraczka.

Leon i gorzkie ziele – czytaj fragment

Nim chłopiec się spostrzegł, Bzyczek Szeptuszek wraz z Motylem Trzepotkiem fruwali już obok jego głowy, a wietrzyk spod ich maleńkich skrzydełek, przyjemnie chłodził jego rozpalone czoło. 

Nie umiem ci pomóc, Leonie – stwierdził ze smutkiem Trzepotek. – Motyle potrafią wytwarzać pachnące eliksiry z czarodziejskich roślin, jednak na leczeniu się nie znamy. Twoim jedynym ratunkiem jest wyprawa do Osady Skrzatów. Mieszka tam Skrzat Rymuś, który pilnie strzeże swojej Magicznej Księgi Lekarstw. Musisz poprosić go, by cię zbadał i znalazł odpowiedni dla ciebie lek.

Dziękuję ci, Motylu Trzepotku – cichutko odparł osłabiony gorączką Leon. – Tylko, ja niestety nie mam siły na daleką wyprawę do Osady Skrzatów.

To prawda, jesteś zbyt słaby – przyznał Bzyczek Szeptuszek. – Motylu Trzepotku, czy mógłbyś pofrunąć do Doliny Pegazów i poprosić, by jeden z nich przewiózł chorego Leona na swoim grzbiecie do Osady Skrzatów?

Motyl skinął czułkami i w mgnieniu oka powrócił w towarzystwie pani pegaz, Podniebnej Wolty, która pospiesznie usadziła Leona na swoim grzbiecie i pocieszyła go słowami:

Nie martw się, Leonie. Skrzat Rymuś na pewno znajdzie lekarstwo, które postawi cię na nogi. Gdy moje małe pegaziątka zachorowały na zapalenie kopytek, to właśnie Rymuś pomógł mi je wyleczyć.

Podróż do Osady Skrzatów minęła szybko i bardzo przyjemnie. Chłodny wiatr spod wielkich skrzydeł Podniebnej Wolty przynosił Leonowi błogą ulgę. Gdy dotarli na miejsce, zastali Skrzata Rymusia w swoim przydomowym ogródku, w którym uprawiał lecznicze zioła.

Pobierz bezpłatnie pełną wersję bajki formacie PDF do druku – JUŻ WKRÓTCE (ŚLEDŹ NAS NA FACEBOOKU)!!!


Leon i nieustraszone lwiątko

Leon poznał lwiątko, które, ku zmartwieniu swoich rodziców, nie chciało się myć. Chłopiec odnalazł przyczynę jego problemu, odkrywając przy tym, że wszyscy się czegoś boją i nie trzeba być nieustraszonym, by wykazać się odwagą.

Leon i nieustraszone lwiątko – czytaj fragment

Leon zastygł w zamyśleniu. „Coś się tu nie zgadza. Przecież mama mówiła, że każdy się czegoś boi. Nawet dorośli. Nawet tata. I jeszcze powiedziała, że nie ma powodu, by wstydzić się swojego strachu. I że banie się jest w porządku. A ten kto się boi, wcale nie jest gorszy ani słabszy, tylko po prostu się boi! I trzeba mu wtedy podać rękę i go przytulić, by poczuł się bezpieczny. Bo gdyby, na przykład, okazało się, że Kłębuszek boi się wody i powiedziałby o tym rodzicom, to mogliby mu jakoś pomóc, może polewaliby go powolutku kropelkami z kielicha tulipana od Motyla Trzepotka. Ale Kłębuszek na pewno nie boi się wody, bo przecież powiedziałby Mamie Lwicy … “

…ale nie powiedział, bo się wstydzi przyznać! – wypowiedział na głos Leon. 

Co mówiłeś, Leonie? – zainteresował się Tata Lew. 

Kłębuszek boi się wody! Dlatego nie chce się myć! – wykrzyknął podekscytowany Leon. 

To niemożliwe, Leonie – zaprzeczył Tata Lew. – Powtarzam, lwy są nieustraszone i niczego się nie boją.

Proszę wybaczyć, Wasza Królewska Lwość, ale to nie jest prawda. Każdy się czegoś boi. I to nic złego. Nie ma się czego wstydzić. Ja się bałem obcinania włosów. Moja koleżanka z przedszkola  bała się jeździć na hulajnodze. Nikt nie jest nieustraszony. I nie trzeba być nieustraszonym, żeby być wspaniałym. 

Leonie, być może nie ma nieustraszonych ludzi! – odparł Tata Lew. – Ale zapewniam cię, że lwy nie boją się niczego. Ja jestem tego przykładem. 

A ja wiem, czego najbardziej boją się lwy – oznajmił chłopiec. – Lwy najbardziej boją się przyznać, że się boją. Boją się, że gdy się przyznają, to inne stworzenia przestaną uważać ich za królewskie zwierzęta. Boją się, że strach nie jest uczuciem godnym króla. A to nieprawda! Jej Królewska Lwość Mama, boi się, że wasz synek zachoruje z powodu Zjadliwych Zarazków. Kłębuszek boi się wody, boi się Kąśliwych Pchełek, boi się ryku taty, a najbardziej na świecie boi się przyznać, że wcale nie jest nieustraszony. A ty, Tato Lwie, boisz się przyznać, że tak bardzo … boisz się o Kłębuszka. 

Pobierz bezpłatnie pełną wersję bajki formacie PDF do druku – JUŻ WKRÓTCE (ŚLEDŹ NAS NA FACEBOOKU)!!!